speedy gonzales speedy gonzales
318
BLOG

Formuła 1 2010. Wnioski subiektywne.

speedy gonzales speedy gonzales Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Sezon F1 za nami, Vettel wygrał. Nie było to może sensacją, ale jednak chyba pewną niespodzianką. W końcowej fazie sezonu większość obserwatorów obstawiała wygraną Alonso. Jaki to był sezon? Myślę, że jeden z ciekawszych, jakie Formuła 1 oferowała na przestrzeni ostatnich kilku lat.

Zaczęło się od wielu nowości. Jak zwykle sporo zmian technicznych narzuconych przez FIA. W sensie strategii najważniejszą był chyba zakaz tankowania. Pit stop sprowadzał się tylko do zmiany opon. To w znacznej mierze zmieniło wymogi konstrukcyjne samochodu, zwiększając faktyczną ilość tankowanego paliwa z 80 do około 250 litrów. Razem ze zmniejszeniem wymiarów przednich opon miało to podstawowy wpływ na preferowany styl jazdy. Przy takiej róznicy w masie samochodu na początku wyścigu konieczna okazała się znacznie wyższa dbałość o kondycję opon, a więc generalnie porządany był styl trochę bardziej klasyczny, nie w pełni agresywny. Ogromny wpływ na pracę zespołów miał również praktyczny zakaz testów w trakcie sezonu. Szczególnie uciążliwe mogło to być dla nowych ekip takich jak Lotus, czy HRT. Interesującą decyzją zespołów była dobrowolna rezygnacja z używania systemu KERS, który w zeszłym roku wprowadzał chyba zbyt dużo zamieszania.Technicy są niewątpliwie przyzwyczajeni do zaczynania sezonu w nowych warunkach. Rok temu zmiany były przecież znacznie szerzej zakrojone i efekt był jak wiadomo sensacyjny. Nowy zespół zdobył w pierwszym sezonie startów mistrzostwo przygotowując pod kątem nowych przepisów samochód dużo wcześniej niż inne ekipy.

Sezon 2010 był w pewnym sensie podobny do drugiej połowy poprzedniego. Nie było wyraźnego faworyta. Od pierwszego do ostatniego wyscigu na prawie identycznym poziomie jechało kilku kierowców, również przez cały sezon mieliśmy kilku potencjalnych mistrzów. To było smakiem tego sezonu, gwarancją emocji. W tym sensie FIA odniosła sukces. Zmiany w końcu zaowocowały bardzo zbliżonym poziomem przynajmniej kilku zespołów i brakiem jednego faworyta, co było mankamentem Formuły 1 przez dobre parę lat. Przy tak minimalnych róznicach musi fascynować poziom sportowy, a o końcowym sukcesie decyduje w głównej mierze tempo rozwoju technicznego zespołów w ramach jednego sezonu. To tempo jest na prawdę wyjątkowe, aczkolwiek ograniczone regulaminowo przez wspomniany zakaz testów. Efekt tej rywalizacji technicznej widać na torze. Z wyścigu na wyścig zmieniały się szanse pozczególnych zespołów, chociaż pod względem sprzętu to Red Bull był chyba przez cały sezon numerem jeden.

A rywalizacja wewnątrz ekip? Na pewno miała duży wpływ na końcowe wyniki. W wielu przypadkach zauważalna jest polityka. Chociażby w Ferrari. Najlepiej opisał zależności tam panujące szef zespołu Red Bull Christian Horner pytając publicznie Fernando Alonso czy wybiera się na spotkanie szefów zespołów. Czy to tęsknota Ferrari za czasami Schumachera, który sterował faktycznie całym zespołem? Wydaje mi się, że jednak większy wpływ mógł mieć hiszpański koncern Santander. Nieoficjalnie mówi się, iż właśnie relacje między Ferrari, a Santanderem były powodem odejścia Kimiego Raikkonena. Tak, czy inaczej widać było, że Ferrari stawiało na Alonso, a nie zawsze  jest to widoczne. To specyficzna granica tym bardziej, że najczęściej zespół mocno akcentuje bezstronność. Bez wątpienia w Ferrari stosowano również tzw. team orders, oficjalnie zabronione. Z kolei zespół, który zdobył w tym roku obydwa tytuły, Red Bull też nie był wolny od polityki. Zdecydowanie sympatia szefostwa była po stronie Vettela. Na pewno dużo do powiedzenia w tej kwestii miał własciciel Red Bulla Dietrich Mateschitz oraz niekwestionowana szara eminencja tego zespołu Dr Helmut Marko. Dla mnie kulminacją tych sympatii były kwalifikacje w Spa gdzie rewelacyjny wynik Marka Webbera został bardzo chłodno skomentowany drogą radiową właśnie przez pana Marko. Jak można nie cieszyć się z takiego wyniku? Jednak Webber nie omieszkał odpowiedzieć tą samą drogą przy kolejnym bardzo dobrym wyniku i zakomunikował „Not bad for a number 2 driver”. Na te animozje nakładała się specyficzna sytuacja związana z Vettelem, który przed sezonem został postawiony przez własny zespół w roli zdecydowanego faworyta i chyba nie do końca zniósł presję. Efektem była seria błędów, które na tym poziomie i w takiej ilości nie powinny mieć miejsca. Red Bull był więc w połowie sezonu w bardzo trudnej sytuacji i to mimo najlepszego samochodu. Trudność przede wszystkim polegała na tym, że w ogóle takiego scenariusza nie zakładano i nie bardzo było wiadomo jaką dalszą taktykę przyjąć przy jednoczesnej rewelacyjnej postawie Webbera. Z tej perspektywy niejasna była dla mnie końcówka sezonu i wyraźny odstęp między Vettelem, a Webberem. Fakty w tym zakresie mogą być jednak tylko sferą domysłów.

 Dużo nagłówków prasowych przed sezonem poświęcano ogromnemu przedsięwzięciu jakim był nowy zespół Mercedesa. Głównym newsem był tutaj powrót Schumachera. Moim zdaniem kwestia kontrowersyjna. Schumacher po wielu latach jazdy dla Ferrari podpisał przecież kontrakt reprezentacyjny, który wiązał go z marką na czas nieokreślony. Sensem tego kontraktu była lojalność. Według mnie ten sens został przekreślony. Niezależnie od tego zespół przeżył chyba rozczarowanie. Szczególnie w pierwszej części sezonu był zdecydowanie wolniejszy od chociażby Mclarena również używającego silników Mercedesa. Jednoczesnie Schumacher musiał być nie mniej rozczarowany będąc regularnie wolniejszym od Rosberga. Za wszelką cenę próbował zdystansować się od takich opinii w wywiadach podkreslając cały czas, że tego oczekiwał, że nie jest to zaskoczenie, że jego plan związania się z Mercedesem jest długoterminowy. Frustracja była jednak widoczna. Niewątpliwie duży wpływ miały wspominane zmiany techniczne. Przed odejściem Schumachera charakterystyka prowadzenia była przecież znacząco inna. Węższe przednie opony w tym sezonie nie były wsparciem dla wypracowanego przez wiele lat stylu jazdy, czyli bardzo agresywnej inicjacji skrętu i kontrolowania tyłu w jego dalszej części. Do tego potrzebny jest niezwykle stabilny przód. W końcówce widoczna była jednak tendencja wzrostowa, więc przyszły sezon może wyglądać lepiej.

A Kubica? Tak jak skomentował Roko, był motorem zespołu Renault. Samej ekipie jeszcze trochę brakuje do czołówki. Przy tak wyrównanym poziomie kierowca nie może przeskoczyć możliwości samochodu, ale w dzisiejszej F1 nowy sezon to nowe warunki, więc zobaczymy w przyszłym roku.

To już kolejny, bardzo wyrównany sezon. Sezon, w którym było wielu potencjalnych faworytów i do ostatniego wyścigu kilku kierowców miało szansę na zwycięstwo. My, kibice mamy również szansę na ciekawy kolejny sezon tym bardziej, że zmian technicznych również nie zabraknie na czele z wejściem firmy Pirelli do Formuły 1.

 

"Od tej pory książka moja wybitnie zyskała na treściach ogólnych" Jan Kobuszewski, kabaret Dudek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości